Zmierzch

Recenzja: całą sagę połknęłam w niecały tydzień. Potem jeszcze raz, czasem jestem intelektualną masochistką… Niby pomysł był niezły, ale ogólnie to jest jakaś katastrofa. Może jestem już za stara, ale jak dla mnie plastik, cekiny i brokat, wszystko różowe i ckliwe.

Ale nie o tym chciałam. Coś mi bardzo długo nie dawało spokoju, i w końcu w zakamarkach pamięci odnalazłam  serial o kosmitach pt. Roswell, kręcony w latach 99-02…

jak widać nie tylko ja na to wpadłam… Tak naprawdę wystarczy obejrzeć pierwszy odcinek czy dwa Roswell: Max ratuje Liz, potem jest lekcja biologii z pobieraniem krwi, na którą Max, z wiadomych względów, nie przychodzi, i zaczynają się tajemnice… Pani Meyer tu okroiła, tu dodała od siebie, tu chłopca zmieniła na dziewczynkę, tu pożyczyła z innego filmu lub książki i generalnie wyszedł Zmierzch…

7 responses to “Zmierzch

  1. wg mnie tłumaczenie jest beznadziejne, tak wielu błędów językowych i takiego braku dbałości o artystyczną stronę tłumaczenia dawno spotkałam

    • Nie czytałam Zmierzchu w oryginale, więc nie chcę się wypowiadać na temat braku dbałości o stronę artystyczną tłumaczenia. W oryginale czytałam „Intruza”, zgodzę się, że prozę Meyer zupełnie inaczej się „przyswaja” w oryginale, język angielski jest bardziej „melodyjny”.
      Jednak nie zmienia to faktu, że „Zmierzch” jest po prostu kiepski. Postacie są jednowymiarowe, Bella bezkrytycznie przyjmuje każdą nową rewelację, byle tylko podał ją Edward. Edward z tym swoim rozdarciem wewnętrznym jest po prostu deprymujący. Świat jest płaski – istnieje tylko Forks Belli i Edwarda – coś w rodzaju teorii modelu geocentrycznego 😛
      I w dodatku to wszystko już było. Nawet „dobry” wampir – patrz Buffy…

  2. myślę, że trzeba wziąć poprawkę na target dla jakiego ta „książka” została napisana… przypomnij sobie – kiedy miałaś 15 lat – to nawet nie wyczuwałaś wielowarstwowości fabuły. Czytało się książkę w warstwie pierwszej, wprost, tylko opisaną przygodę… żeby zobaczyć, że świat w książce jest płaski trzeba do niej wrócić.. i przeczytać jeszcze raz i kolejny.. nie oszukujmy się do Zmierzchu się nie wróci… bo po co… nie ma tam nie, czego już gdzieś kiedyś nie było… a czytanie przez połowę pierwszego tomu, jaki to Edward jest śliczny… prowadzi do konkluzji, że autorka ma poważne problemy ze sobą…

    • ja w wieku 15 lat czytałam Tolkiena, Poe, Lovecrafta… ich dzieła są wielowymiarowe. Moje mniej ukierunkowane na fantastykę i grozę koleżanki czytały Danielle Steel – też dosyć rozbudowane fabuły. Myślę, że Zmierzch jest targetowany raczej na wychowane na Hannie Montanie i innych produkcjach Disneya emo-dziewczęta…

    • oczywiście, że czytałaś… jak wielu z nas, ale dopiero po kilku latach, po kolejnym czytaniu wiesz jak bardzo wartościowe i uniwersalne są to dzieła

      w wieku 15 lat czytałam wszystko do tolkiena, przez lema po tołstoja i dostojewskiego i co z tego… trzeba było coś przeżyć, czegoś się nauczyć, mieć jakieś zdanie, aby docenić Boga Imperatora Diuny Franka Herberta…

  3. podsumowując, tak zgadzam się z tezą, że czas poświęcony na sagę zmierzch jest czasem bezpowrotnie straconym 😉

Dodaj komentarz